Zbędne majsterkowanie: co wspólnego ma drukowanie 3D z bezpieczeństwem IT

Zainteresowania techniczne, wiedza specjalistyczna i zamiłowanie do rękodzieła – to łączy bezpieczeństwo IT ze światem druku 3D. I w obu tych dziedzinach pasja konstruowania zaraża zainteresowanych, czego sam miałem okazję doświadczyć

Podczas rozmowy przyjaciel powiedział mi: “Cóż, drukarki 3D przypominają nieco zabytkowe samochody – zawsze znajdzie się coś, przy czym można majsterkować.” Nie pomylił się co do tego.

Nie mam samochodu, ale posiadam samodzielnie wykonaną drukarkę 3D. Zaczęło się od jednego z niedrogich zestawów, które można nabyć za znacznie mniej niż 200 euro. W pewnym momencie zacząłem stopniowo ulepszać poszczególne komponenty. Tu kolejna tablica sterownicza, tam lepsze sterowanie silnikiem, potem nowa rama – i nagle ta drukarka, z wyjątkiem kilku pojedynczych części, nie ma nic wspólnego z chybotliwym i strasznie głośnym oryginałem. Cienki i trzeszczący akryl ustąpił miejsca sztywnej aluminiowej ramie, a tam, gdzie wcześniej było skrzypienie silników, słychać tylko słaby szept.

Początki niedoli

Ostatnio chciałem wypróbować nowy materiał drukarski: czarny mat zamiast błyszczącego. Szybko jednak rozczarowałem się: zamiast eleganckich, czarnych i bez skazy wydrukowanych w macie elementów, pojawiło się plastikowe spaghetti, pomazane i zapchane dysze, i nic już nie działało tak, jak powinno. Czy to może być wina nowego materiału? Raczej nie. To był ten sam rodzaj plastiku, którego używam od miesięcy i dobrze znam ten materiał. Moje następne przypuszczenie: coś jest nie tak z samą drukarką. Jeden szczegół zdawał się potwierdzać, że miałem rację: znalazłem wyraźne oznaki, że materiał utknął przed dyszą. A więc: to musiał być problem o charakterze mechanicznym. Wymieniłem więc różne części i kilkukrotnie rozebrałem całą głowicę drukującą w poszukiwaniu przyczyny stale zapychających się dysz. Mosiądz zastąpiłem stalą, a stal miejscami tytanem. Drogi, ale podobno całkiem dobry materiał.
Budowanie, testowanie, optymalizacja – część po części. Jest to czasochłonne, ale tylko w ten sposób mogłem mieć pewność, że nie pojawią się nowe błędy. Zawsze lepiej jest zmienić jedną rzecz i ponownie ją przetestować, niż zmienić pięć rzeczy i mieć pięć nowych potencjalnych przyczyn problemu – przyczyn, które wciąż mogą na siebie oddziaływać. W ten sposób minęło kilka dni. Ale problem nie ustąpił.

Powrót do punktu wyjścia

Niemal bezradny i bardzo sfrustrowany, zacząłem zmieniać indywidualne ustawienia w oprogramowaniu sterującym. Nic to nie pomogło. Ostatecznie pozostały tylko dwa podstawowe ustawienia temperatury i prędkości. Właściwie zawsze utrzymuję je na tej samej wartości i miałem z tym dobre doświadczenia. Już zrezygnowany “a nuż, widelec…” poeksperymentowałem z tymi ustawieniami. Podniosłem temperaturę druku – bez efektu. Ostatnią rzeczą, jaką zrobiłem, była zmiana szybkości drukowania i zwiększenie jej o około jedną trzecią. Nareszcie: koniec z zatkaną dyszą! No dobra, rezultat nadal nie wyglądał zadowalająco, ale po około dwudziestu nieudanych próbach jakikolwiek efekt sprawiłby mi radość. Powód okazał się bardzo prosty: ponieważ prędkość była zbyt niska, nowy materiał nie był wciskany przez dyszę wystarczająco szybko, w efekcie kolejny deformował się pod ciśnieniem – i zatykał rurę. I tak na okrągło, ponieważ materiał nie był dokładnie taki sam, jak ten znany mi od wieków.

Teraz masz całkowitą rację, zadając sobie pytanie: co to ma wspólnego z bezpieczeństwem IT?

Wyrzucanie pieniędzy w błoto

Dobrze – wspomniałem już, że przy rozwiązywaniu problemów dodałem do drukarki sporo nowych części. Ostatecznie rozwiązanie okazało się właściwie dość proste – mógłbym zaoszczędzić dużo czasu, frustracji i mnóstwo pieniędzy, gdybym pracował na tym, co już miałem. Dlaczego tego nie zrobiłem? Wartości zawsze działały dobrze, więc nie widziałem powodu, aby je zmieniać. A ponieważ tak było, szukałem przyczyny w złym miejscu. Wydałem dużo pieniędzy na elementy wysokiej jakości – wymiana części z nich i tak była planowana, choć niekoniecznie teraz. Te przedterminowe aktualizacje były jednak całkowicie zbędne do rozwiązania prawdziwego problemu. Nawet mająca dwa i pół centymetra długości, kosztująca 20 euro tytanowa rura w podajniku materiału na nic się zda, jeśli prędkość materiału jest o wiele za mała. Nawiasem mówiąc, te 20 euro stanowi nieco ponad 10 procent tego, co pierwotnie wydałem na moją drukarkę, zanim ją gruntownie przebudowałem. Również w IT firewall, mimo że drogi, jest całkowicie niezdatny do naprawiania błędów popełnionych przez użytkownika. Oczywiście nie oznacza to, że dobra zapora sieciowa sama w sobie nie ma sensu – korzyści są zauważalne na innym obszarze, który chwilowo nie jest obszarem, na którym się koncentrujemy, ani nie stoi na szczycie listy priorytetów.

W takiej sytuacji łatwo jest wpaść w króliczą norę drogich wydatków. Niektórzy myślą: “Jeżeli już to robię, zrobię to naprawdę porządnie!”, a potem zaczynają wydawać pieniądze. Nowy firewall, nowy SIEM (Security Identity and Event Management), lepsze rozwiązanie zabezpieczające – bez względu na wszystko, to co najdroższe jest po prostu najlepsze. Jednak firma nadal traci pieniądze i dane. W wielu przypadkach problemem są nie tylko rozwiązania techniczne – nazbyt często są to błędne konfiguracje, niewykorzystana wiedza i brak procedur.

Po prostu pytaj

Najlepiej najpierw przyjrzeć się temu, co “zawsze było robione w dany sposób”. Często jest to przyczyną pojawienia się problemu i braku optymalnej pracy. Sam powinienem był o tym wiedzieć od początku – nowy materiał w drukarce 3D (z kilkoma wyjątkami) nie oznacza, że ​​trzeba instalować nowy sprzęt. Mimo to próbowałem najpierw niepotrzebnie „załatwić sprawę pieniędzmi”. Nawet nowe wyzwania w zakresie bezpieczeństwa IT niekoniecznie oznaczają, że firma musi najpierw otworzyć swój portfel – często wystarczy tylko spojrzeć na to, co jest dostępne i wprowadzić poprawki.

Nawet jeśli jest ta myśl jest niewygodna, przyznaję: gdyby ten nieszkodliwy problem z moją drukarką był związany z bezpieczeństwem IT, poniósłbym ogromną porażkę. Za późno znalazłem przyczynę, straciłem za dużo pieniędzy i zbyt wiele materiału – przepraszam – danych. Oczywiście, konstruowanie sprawia radość. Natomiast nie powinno być pierwszym, o czym myślisz, gdy trzeba rozwiązać problem.

Michał Łabęcki | P.o. Kierownika marketingu

Michał Łabęcki
P.o. kierownika marketingu
E-mail: [email protected]

Przeczytaj również ...